środa, 16 grudnia 2015

The passionate about.

Chile, mango, mięta, złoto, tusz, zapach, znajomi, spódniczka, sukienka, tunika, mandarynka, ogólnik, co u ciebie, kompleks, muśnięcie dłonią, spojrzenie, ale tylko jedno, zdrowie, pomarańcz, biodro, ząb, przerwa, do zobaczenia, tak, dotwork, dokument, Berlin, Londyn, leki, chwała bogu, nic, zmiany, zasady, rok, koszulka z kieszonką, czarny wyszczupla, metka, kinoteka, victoria, sól ziemi, uciekłem, uciekam do, nie przed czymś, pierwszeństwo, stół, pasja, stalking, creep, anxiety, waiting.
Wspomnienia na zapach utrzymujący się na dłoni za delikatnym dotknięciem.
Warte czekania.

niedziela, 31 maja 2015

Bumper cars

Jeśli ktoś zachowuje się jakby Cię ignorował, uwierz mu. Mając w swojej głowie całą galaktykę, nie pozwól nikomu wmówić Ci, że nie możesz świecić. Poszukaj w tłumie kogoś, kto zachwyci się tym blaskiem. Kto go wydobędzie, jeśli chowa się zbyt głęboko. Dopóki przy Twoim wieku nie pojawi się trójka z przodu, nie masz prawa trwać w stresującej, przygnębiającej relacji. Nie, po prostu nie. Masz nie tyle prawo, co obowiązek by uszczęśliwiać samego siebie oraz innych. 

poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Soul gave up

Gdzie w człowieku znajduje się dusza? Bliżej serca czy głowy? Dlaczego w mojej wizji tego to wszystkie połączenia, małe komórki, krew i tętno, które próbuję wyczuć na szyi? Nie rozumiem, czemu nie pomyślałam o słynnym małym palcu u lewej stopy, zaś o zapomnianej szyi. Czy to źle? Jak bardzo się mylę?
Zdaje mi się, iż przyszła, przybiegła, cokolwiek zrobiła, ale nadeszła już chwila by się obudzić. I nie mówię tu tylko o skromnie wkradającej się wiośnie do codziennych dni. Dlaczego nie czuję mając zdolność odczuwania? Tak ogromna strata, dosłownie grzech człowieczeństwa. O tej pobudce właśnie myślę. Czas się rozwinąć, ruszyć w danym kierunku, nawet bez sprecyzowanego idealnie celu. Ale sam ruch wystarczy, stagnacja ściąga mnie i nas w dół. Czym jesteśmy? Siódmą dwanaście, kiedy z delikatną złością ściągam z siebie poły gorącej pościeli, po omacku związuję włosy i drepczę do łazienki. Okazuje się kilkadziesiąt minut później, że nie zrobiło to wielkiej różnicy. Stąd wiem, iż lepiej wstać spóźnioną, niż nie wstać w ogóle. To nic, że podłoga jest zimna. To nic, że droga do łazienki taka długa. To nic, że woda wciąż zimna. Termin ostateczny stresującą motywacją działania.
Zajmie mi to jeszcze parę miesięcy, może lat, by zacząć, nie, nie wrócić, ale zacząć zachowywać się jak dziecko. Jednocześnie jestem świadoma, każdy wiek ma swoje prawa i nie należy tego lekceważyć. Póki jednak wstaję, lepiej się spóźnić i naprawić błąd, niż otulić się fałszywym przekonaniem kołdry, wszystko stracone. Po co? Po to by nigdy sobie niczego nie zarzucać. By nie zrzucić się z mostu osobowości. Można zrezygnować z kogoś i często okazuje się to zbawienne, lecz nigdy nie wolno zrezygnować z samego siebie. 

wtorek, 31 marca 2015

heart is silent

Powoli dopuszczam do siebie prawdę, ze czekam na jakiś większy impuls, który pragnę utożsamiać z człowiekiem. Żeby miec dla kogo sie starać, kto zrobi tap tap po główce i powie "wiedziałem, ze sobie poradzisz". To na razie największy problem. Nie dotarłam do momentu, w którym nie tworze pełnej całości -siebie, tylko upatruje kogoś kto pozwoli mi siebie wypełnić. Najlepiej uczuciem, bo serce mi tak skamieniało, że nie słychać nawet czy jeszcze bije. Na granicy płaczu, co wcale jak płacz, ani jak granica nie wygląda. Co dziś dobrze wygląda? Wizje. Z pewnością one zajmują dużą część mojej głowy. Siedzą sobie tam z tyłu, czasem szybciutko wbiegają na scenę, bym mogła zrzucić je stamtąd racjonalizmem. 

piątek, 27 lutego 2015

Scars

Czy ktoś może zobaczyć moje blizny? Przepraszam, możesz je zobaczyć? Czy one istnieją? Przykrywałam zgniły zapach duszy cytrusowym balsamem, ale linie drążonego smutku nie pozostają bez śladu. Zatem kto to będzie? Ten, który zdmuchnie kurz z marmurowego serca? Ten, którego zadaniem nie będzie naprawianie mnie, ale trzymanie mnie za rękę, gdy proces leczenia zacznę i skończę na sobie. Nie chcę Twojej pomocy, nigdy. Mogę tylko marzyć o wsparciu. Kto nas ocali? 

niedziela, 22 lutego 2015

Speech

''Samotność i cierpienie jako doświadczenia wpisane w byt człowieka z XXI wieku, od których nie da się uwolnić''
Drodzy niewolnicy XXI wieku!
Przepraszam za ten mocny zwrot, lecz jak określić inaczej współczesnych młodych ludzi? Uwięzieni w nowoczesnych technologiach, wraz ze wzrastającym analfabetyzmem emocjonalnym, pozostawieni sami sobie. Życie rzuca pod nogi, nie kłody, a cierpienie, alienację, samotność w słynnym tłumie, a nawet w sieci. Wszystkim, jak mniemam, wydaje się, że życie nastolatka jest dosłownie usłane różami; młodzieńcze miłości, cudowne przyjaźnie, beztroska i szczęście. Wiem, iż podnosząc wzrok znad kartki papieru na słuchaczy, dostrzegłabym przynajmniej połowę twarzy pokrytych kpiną, ironiczny śmiech rozbrzmiewałby w auli, zaczęłyby się szepty. Jak wygląda w rzeczywistości świat młodego człowieka XXI wieku?

Jaka jest prawda? Kto cierpi najbardziej? Kto czuje się samotny?
Zacznijmy od tego, że to nie są żadne wyścigi pt: ,,kto ma gorzej?''. Przeprowadźmy eksperyment, a łatwiej będzie nam zrozumieć całą sytuację. Wszyscy gromadzą się na środku sali, zgodnie z poleceniem. Trochę było przy tym zamieszania i hałasu, ale już możemy przejść do głównej części doświadczenia. Pytanie numer 1: Kto jest nieszczęśliwy? Proszę przejść za linię po prawej stronie, reszta pozostaje na swoich miejscach. Jestem przerażona, nie wiem co się dzieje, dlaczego na środku zostały tylko cztery osoby z pięćdziesięciu? Nie wierzę, to niemożliwe, nie może być tyle nieszczęścia na jednej sali. Jest mi przykro, lecz nie zapominajmy po co tutaj jestem. Skąd taka dysproporcja? Wzruszają ramionami. W takim razie dzielimy się na 4 grupy, w każdej z nich ma znaleźć się jedna osoba, która została na środku. Pytanie numer 2, które musicie zadać sobie nawzajem: dlaczego jesteś nieszczęśliwy/a? Wiem jaką trudność może sprawić udzielenie odpowiedzi, jednakże jeśli mieliście odwagę by przekroczyć linię, musicie znaleźć odwagę na otwarcie się przed drugim człowiekiem.
Zauważam zmieszanie na ich twarzach, bardzo się krępują, chowają dłonie w rękawy, spuszczają wzrok, twierdząc, że się wstydzą. Cierpliwie czekam, w końcu się przełamują, odrobinę się ożywiają, by po pewnym czasie doprowadzić do sporego zamieszania. Udało się, rozmawiają. W dobie internetu i smartfonów, rozmowa jest nie lada wyzwaniem, a jej uiszczenie osiągnięciem na skalę światową. Mamy pierwszy dowód, że ludziom, którzy są nieszczęśliwi, łatwiej jest się wzajemnie zrozumieć, bowiem prawdopodobnie przeszli przez to samo piekło smutku, cierpienia oraz izolacji. Nie da się być po prostu nieszczęśliwym, ot tak, z kaprysu, nudy czy braku pomysłu na inny stan, stąd tyle aspektów. To reakcja łańcuchowa, choć bez stałego początku. Samotność-cierpienie-odizolowanie-smutek-pesymizm....Można wymieniać bez końca.
Jeżeli ktoś cierpi na depresję, to największym problemem nie będzie cieszyć się z pewnych rzeczy, lecz odzyskać osobę sprzed depresji, siebie i własną osobowość. Kim tak naprawdę jestem? Oto jest pytanie człowieka współczesnego, który zgnieciony oczekiwaniami, stereotypami epoki, nie jest w stanie odnaleźć i zrozumieć samego siebie. Błądzenie jest ludzkie i nie wstydźmy się tego. Pozwalam wam być nieidealnymi. Całkowicie nieperfekcyjnymi w dążeniu do perfekcji.
Drodzy żołnierze! Mamy wojnę w postaci cierpienia i mówi się, że przetrwają tylko najsilniejsi. Mówię wam, że to kłamstwo. Nie twierdzę, że to nie jest prawda, ale z pewnością kłamstwo. Głęboko wierzę, iż każdy z was ma szansę. Na siebie, na jutro, na dziś także! Nie chodzi tu o to by w ramach wolontariatu zgłaszać się po męczarnie, one przychodzą bez zaproszenia, lecz by z pokorą przyjąć stan rzeczy. Pozwalam wam trwać w nim jak długo zechcecie. Każdy dojrzewa do indywidualizmu na swój sposób. Ktoś zatrzyma się w tym na 4 lata, drugi załamie się po czterech dniach. W porządku, to nic złego. Proszę was, pogódźcie się z życiem, ale jeszcze bardziej ze sobą. Co was powstrzymuje? Jestem pewna, że każdy znalazłby jakiś powód, trywialny czy nawet poważny, ale pragnę was uświadomić, iż nic i absolutnie nikt nie jest w stanie was rzeczywiście powstrzymać. Szkoła? To tylko pewien etap w życiu. Stereotypy? Tak jak nazwa wskazuje, to tylko pewne przekonania, które wręcz powinniśmy łamać. Ludzie? Przychodzą i odchodzą jak morskie fale. Ja jestem jedyną osobą, która może stać się przeszkodzą w osiągnięciu moich planów. Doprowadzić zatem należy do stanu, w którym ja będę jedyną osobą, której zawdzięczam swój sukces. Poświęcajcie się w 100% tylko temu co kochacie, bowiem jeśli oddacie się rzeczom, które was nie cieszą, na końcu tej drogi nie będziecie mieli siebie. A uwierzcie mi, to naprawdę ważne- by mieć siebie. Praca nad sobą bywa mozolna, długotrwała; w zasadzie nigdy się nie skończy, lecz zawsze odpłaca się nowym dniem, pełnym nadziei i szans na coś dobrego, w efekcie lepszego. Nikt poprzez tragizm życia, który go dopadł, nie jest pozbawiony możliwości na godne, wartościowe życie. Nie ma uniwersalnej recepty na motywację, gdyż sami w sobie powinniśmy ją odnajdywać, pielęgnować. Do tego perspektywa, horyzontalne spojrzenie. Dziś jest źle? Czy naprawdę jest dzisiaj źle? Zastanów się czy tylko Tobie zawalił się świat. Wierz mi, że nie jesteś w tym sam. Wcale nie umniejszam czyjegoś cierpienia. Pragnę tylko zauważyć, że nie dostaniemy niczego na co nie zasłużyliśmy. Od nas zależy to czy zasłużymy na to co najlepsze, a to już powinno być wystarczającym powodem by nie poddawać się bezwiednie cierpieniu, które nie doprowadza nas do lepszego miejsca. Nigdy porażka, zawsze lekcja.
 
Zostawiam Was z refleksjami o eksperymencie. Zastanówcie się co kryje się pod osłoną codziennego, niewinnego dnia. Doceniajcie siebie, innych oraz to co osiągnęliście. Słuchajcie muzyki, czytajcie książki, rozwijajcie się, rozmawiajcie z nieznajomymi, podróżujcie, poznawajcie świat. Każdy wiek ma swoje prawa i warto z nich korzystać. Na koniec mam chyba najważniejsze pytanie ze wszystkich, które się tu pojawiły. Czy gdybyś mógł wybrać czyjeś życie, mając do dyspozycji istnienia wszystkich ludzi na świecie, to czy wybrałbyś właśnie siebie? 

niedziela, 15 lutego 2015

Volatile

Dlaczego Ciebie nie ma? Dlaczego nie ma mnie? Gdzie jesteśmy? Czemu już Cie nie ma? Zniknąłeś między głuchym, fałszywym dźwiękiem wydostającym się z organów, może z serca, może z wątroby. Czekaj, nie kołyszesz się cichutko na jednej ze strun mojego zakurzonego fortepianu? To Ty czy moja fatamorgana?
Co się dzieje z moimi łzami, już nie są słone. Gdzie podziewa się smak mojego życia? Moja kwintesencja. Da się to odzyskać? 

wtorek, 13 stycznia 2015

''Happiness''

cz. I
Co to jest właściwie szczęście? Definicja mówi, że to ''emocja spowodowana doświadczeniami ocenianymi przez podmiot jako pozytywne.'' A co dzieje się, gdy podmiot nie jest w stanie racjonalnie ocenić doświadczenia? Można to rozważyć na zasadzie dopasowywania nazwy do stanu; skoro byłam smutna lub nieszczęśliwa, a teraz nie jestem, to czy to oznacza, iż dociera do mnie emocja o fundamencie pozytywnego doświadczenia? Z przykrością stwierdzam, że nie bycie nieszczęśliwym nie jest warunkiem szczęścia. Przyznaje jednak, byłoby to całkiem wygodne. W hipotetycznym założeniu wyobrażam sobie wtedy szczęśliwy wszechświat, nieszczęśliwy tylko na czas danej katastrofy. Thomas More w tym momencie otwiera flakonik z perfumami, bowiem pachnie to czystą utopią, w związku z niemożliwością spełnienia owej hipotezy.
 Szczęście to jedno z najbardziej względnych oraz indywidualnych pojęć, za tym ciągnie się ogonek różnorodnych interpretacji tego słowa. A może to wielki ogon, a ja nie jestem w stanie tego po prostu zauważyć? Czy mówiąc, że życie to szczęście, nie mam racji? Zakładam, iż każdy szczęśliwy lub chociaż szczęśliwy w iluzji człowiek w tej chwili powie: oczywiście, masz rację. Wiem jednak, że tej racji nie mam. Wynika to z bardzo prostego powodu; ''życie jest krótkie''- nieprawda. Życie to najdłuższa rzecz, jeśli nie wyzwanie, w zależności od nazewnictwa, jakie nam przyszło toczyć w życiu. Życie w życiu, czyż to nie paradoks? Dochodząc do konkluzji  w toku rozważań i refleksji, odnalazłam podwójną definicję, zarówno dla życia jak i szczęścia. Oba przypadki jestem w stanie przyrównać do samolotu, do którego wsiadamy z biletem o naszych danych osobowych, lecz bez sprecyzowanego celu, nawet bez pewności wylądowania, otoczeni ryzykiem rozbicia się. Usłyszałam kiedyś od młodego pilota, że latanie to bardzo pewna czynność, absolutnie zawsze jest pewność co do powrotu na ziemię. Czasem po prostu w milionach kawałków. Swoją drogą, Stanisław Lem napisał w jednym ze swych dzieł: ''Pilot, który nie potrafi bez względu na okoliczności zorientować się, czy jakieś zjawisko trwa 5 sekund czy 10, nigdy nie będzie wiele wart.''; czy szczęście aby nie jest właśnie tym zjawiskiem? Czy ludzie potrafią ocenić sytuację zanim dobiegnie końca, bądź ulegnie zniszczeniu?
Zamykam zakładkę z pojęciem szczęścia, zupełnie odbiega to od moich wyobrażeń. Kompozytor powie ''muzyka to szczęście''. Architekt zaś stwierdzi, że katedra Notre-Dame to jego szczęście. Biznesmen nie będzie w stanie wyobrazić sobie życia bez osiągniętego wysokiego stanowiska w firmie. Czy to mają być czynniki warunkujące szczęście? To nawet nie brzmi szczęśliwie, radośnie. Zastanawiam się, czy szczęście ma być wesołe. Dlaczego mówiąc, że dźwięk wywołany naciśnięciem klawisza z odpowiednią siłą, który powinien brzmieć jak dźwięk E, choć pewności nie mam, z racji braku słuchu absolutnego, kojarzy się z uczuciem szczęścia, a wydaje mi się to tak pretensjonalne?
Co to jest życie? To ciepły dotyk skóry, to ulubione przedmioty, tradycje, to powtarzalność i stałość, które, wielu z nas sobie ceni. To dojrzewanie, zmiany, nowe wyzwania. Czy w tym skrywa się pozytywna emocja?
Szczęście to podróż. Może tym razem nie samolotem, wybieram nieco pewniejsze źródło lokomocji. Wybór pada na duszę. Bliższym określeniem będzie tym razem wędrówka, po zakamarkach własnych myśli, wartościowanie refleksji, wniosków oraz przemyśleń. Problem pojawia się gdy dusza jest pusta. Jest, istnieje, funkcjonuje, lecz to byt w niesamowitej próżni przepełnionej pustką.
cz. II
Konwicki napisał: ,,Leżę na lewym boku i słucham swego serca, którego nie słychać.'' i obawiam się, że wiedział już wtedy, jak ja będę leżeć na moim boku, głucha na nieistniejące odgłosy serca. Znajomi czasem pytają mnie, co u mnie, a gdy mówię, że leżę, że chcę spać, nie rozumieją. Niezrozumienie próbują wytłumaczyć słynnymi słowami ,,szkoda czasu na sen, wyśpisz się po śmierci''. A może już umarłam? Co jeśli nie pragnę słońca, powietrza... i szczęścia? Stawia mnie to na pozycji przegranego, zmarnowanego lub nawet straconego człowieka? Jestem smutną maską w twarzy o nieprzeniknionych rysach. Stwierdzić to czy podważyć? Odpowiedzieć czy pomilczeć w ciszy?
 Z każdym pytaniem wydaję z siebie coraz bardziej krzykliwy szept, uwięziony w wieży bez szczytu i dna. Ile godzin i lat w ciemnej, wilgotnej, pustej, głębokiej jaskini mnie czeka? To kamieniołom, w którym walczy się o nawet najmniejszy milimetr wyłupanego szczęścia, drobnych odłamków endorfin. Zaledwie garstka z nas zrezygnuje z bratania się z pozostałymi, by samodzielnie, mimo skutych zasadami rąk, spróbuje zapracować na własne szczęście. Jestem przekonana, iż większość wejdzie w nic nieznaczące relacje, tylko by zasunąć kurtyną pustą scenę, nawet nie z zafascynowania drugim więźniem. Requiem dla ich dusz, choć w mojej głowie lepiej brzmi Der Doppelgänger Schuberta, pokryta dreszczami, otulam się kocem niepokoju, zmartwiona o los marnych dusz. Porozmawiam z mężczyzną odpowiedzialnym za podkład muzyczny dla moich myśli. Poproszę go o zdobycie odgłosu deszczu zza okna, by stłumić dźwięk ciężko spadających łez na kruche zapiski, zalane atramentem rozpaczy nad szczęśliwym nieszczęściem.Co dzieje się z ludźmi, którzy nie wiedzą co to szczęście? Czy Mefistofeles daje im drugą szansę? Skoro dotąd nie byli w stanie dotrzeć do szczęścia, to czy teraz jest to w ogóle możliwe? Możliwym czy niemożliwym jest uniesienie odpowiedzialności w bagażu dojrzałości, za swój własny los? Podnoszę nogę, pragnąc jak najszybciej przekroczyć próg do mądrości, ten zaś rośnie i rośnie, jakby zarozumiały, pokazuje mi, że nie mam do tego prawa, dopóki dobrze nie urosnę.
Jestem nieszczęśliwa, ale się uśmiecham, tak samo gdy jestem szczęśliwa, bo dziś wiem, to tylko kwestia bytu, nikt nie przejmuje się, jakiej jakości jest to byt. Byt nieistniejący w czasoprzestrzeni niemożliwej do sprecyzowania, to ja. Jestem mgłą, niegdyś wodą, dawno temu rzeką i chmurą, roztopioną w roztworze z nieszczęściem. Z pewnością nie jest to zapach dzieciństwa. Niedługo odkryję esencję życia, gdy wyjdzie na jaw, iż nie jestem jedyna. Konrad nazywał się Milion, a ja mała przy nim, zatem widzę zaledwie tysiąc miłości i katuszy. Wiem, czuję to którymś człowieczym organem własnego ciała, może sercem, może stopą, kto wie, że ktoś właśnie teraz odkrywa sens swego istnienia, poznaje smak słów roztapiających się delikatnie w młodych ustach, nieskażonych brutalnością, która czai się po drugiej stronie. Komuś innemu zaś kończy się świat, ubrany w płaszcz agonii, kroczy pustą drogą życia, od teraz zupełnie samotnie, pozbawiony spersonalizowanego szczęścia. Spadają krople ciemności, bardzo szybko wsiąkając w skórę, prawie jak tusz spod igły.
W głowie przechowuję tak wiele cudzych myśli, słów, które krążą tam, lekko wydeptaną ścieżką, jednkaże najwięcej tam mojego głosu. Witaj zgrozo, to znowu ty, jak miło cię znowu widzieć. Witaj. 

niedziela, 4 stycznia 2015

Psycho girl never sleeps well

likier świeżej krwi schłodzony, na specjalne zamówienie mojego Pana
Bez łez zbyt pusto
Nie napiszę już nic nowego, bo umrę.


I'm not the only one
R

piątek, 2 stycznia 2015

desert

Jeśli będziesz biec, pozwól mi truchtać za Tobą.
Jeśli upadniesz, pozwól mi spadać razem z Tobą.
Jeśli uciekniesz, pozwól mi uciekać z Tobą.

Powiedz mi gdzie chcesz iść, a pójdę tam z Tobą.

Co jeśli mi nie powiesz? Domyślę się? Czy będę w stanie Cie odgadnąć? Nie chcę słodkich słów zapewnienia o wymyślnej miłości, której nie ma, która wygasła, albo której nawet nigdy nie było. Chce pudełka z duszą, tak, ze skażoną duszą. I proszę, nie oddawaj mi jej całej. Bo gdy Cię zostawię na naszej pustyni wyobraźni, wtedy to Tobie nie zostanie nic. A tak będziesz miał właśnie siebie.

Kiedy pomyślisz o sobie?
Kiedy zadbasz o siebie?
Kiedy postawisz własne szczęście ponad szczęście całego wszechświata?
Każdy z nas ma w sobie pierwiastek chęci uratowania świata. Pamiętaj jednak, że nie ma nic złego byś Ty sam sobie był tym całym światem. Uratuj siebie.
Kiedy pokochasz siebie