poniedziałek, 29 września 2014

Come back

Rozpłakałam się, a On pozwolił się przytulić. Chyba ta rozpacz go przeraziła, bądź znudziła. Nie wiem. Chwilę to trwało, usiadł, a ja wciąż stałam. Zbuntowana jak zawsze, rzekomo próbując utrzymać swoje zdanie. Nie byłby sobą, gdyby nie zmusił mnie do zrobienia tego czego On sobie życzy. Taki już jest, zawsze apodyktyczny, nieznoszący jakiegokolwiek sprzeciwu z mojej strony. Sama sobie winna tej uległości.
Gdzieś zniknął mi środek, noc? światła? żółta czy pomarańczowa poświata? Rozpłynęło się niczym lód, którym powinnam być osnuta wobec niego. Lodowy żar, znowu mnie nie dotykał. Mógł zrobić co chciał, poddałabym mu się bezwiednie. Mówił, że mnie zniszczy, zabije, unicestwi, kiwałam pokornie głową. Miał plan. Chociaż on, mój scenariusz się rozpłynął wraz z pierwszą łzą. Nie było mowy o trzymaniu się planu, więc trzymałam się Złego. Przedstawił mi wszystkie opcje. Zdumiewające, że w każdej z nich nie miałam nawet cienia szans na obronę. Znowu byłam smutna, siedziałam z moim powodem na murze obserwując banalny zachód. Nie tak to miało wyglądać, nie uważasz? Bzdury. Wybrałam się po destrukcję, oto ją mam. Wiem przy tym, iż dziś postąpiłabym tak samo gdyby nie tak trudna lekcja.
Budzę się zapłakana wiedząc, że to nie do ocalenia. 

czwartek, 18 września 2014

I'm not the only one

Pusto. Cierpliwie. Bezbronna. Winna. Naiwność. Strach. Uległa. Konsekwencje.
Tak strasznie mi Ciebie żal, chciałabym nawet, byś wyzdrowiał. Na dźwięk Twojego głosu znowu dostaję dreszczy, wyczuwam ten władczy ton. Silnie zagubiona i skonfundowana próbuję się dostosować.
Akordy przepełnione paniką, zszarzałe, popsute dusze. Lecą, płyną, w szalenie wolnym tempie opuszczają zagłębie wytęsknionych spojrzeń. Ruszamy dalej do kolejnego dnia, by powtórzyć przeszłość z zaledwie nową datą. Tym jestem. Pozwól zapytać szeptem, jak to jest mieć siebie w dwóch osobach? Jestem Twoja, cała na wyłączność, absolutna, w każdej chwili, tylko dla Ciebie. Dla nikogo innego, chciałabym obiecać. Delikatnie stąpam po nicości, cudownej pustce. Jestem pustką, Ty opakowaniem, w który mogę się schować. Wiem, czuję - nie pasuje tu zupełnie. Lecz nie ma miejsca u nikogo innego. Skazana na Ciebie, mój wyroku śmierci emocjonalnej, wynosiłam Cię na piedestał, włożyłam w każdą z łez. Powiesz, że wielbię Cie. Otóż nie. Jednak nie nienawidzę też.