piątek, 25 października 2013

And you can tell them all I'm gone.

Stań tu i spójrz mi w oczy, bo nigdy nikt tego nie robi. Spójrz na mnie i spróbuj nie kłamać. Powiedz, że zamierzasz odejść bez słowa. Choć raz proszę Cię, nie skłam. Wiem, że prawda już próbuje się gdzieś schować głębiej. Światu możesz powiedzieć każde kłamstwo. Oszczędź mnie. Nawet nie wiem czy mam kazać Ci odejść, przecież to ja miałam być tym Światem. Ale to oznaczałoby, że pozwalam Ci na tą niezgodność z prawdą. A tego nie chcę. Jeśli zatem pozwoliłabym Ci zostać, zesłałabym samą siebie na pasmo cierpień. Myślałam, że już do tego nie wrócę. Myliłam się oczywiście. To siedzi bardzo, ale to bardzo głęboko we mnie. Nawet ja nie byłam świadoma siły tego dziwnego zjawiska. Pozostaje mi to usprawiedliwić...po prostu mną. Taka jestem. W 10 szybciutkich sekund potrafię stracić panowanie, uciec do mojego, jednoosobowego świata. Chociaż nie. Mam na myśli miejsce gdzie ja i wspomnienia dusz się spotykamy. Jak dobrze, że nikt mnie jeszcze w tym świecie nie widział. Nie przyłapał, kiedy się cichutko wymykam. Problem polega na tym, że kiedy już zdołam powrócić na lodową pokrywę kontroli, wiem jak bardzo to lubię w sobie. Tą odrębność, tajemnicę. Jeśli się uda, chciałabym to zachować dla siebie jak najdłużej. Tylko dla siebie. Mogę to opisać, kiedy jedynym rozwiązaniem przy spazmatycznym oddechu, którego nie sposób opanować  niczym innym jak właśnie bólem wywołanym premedytacją. Zaciskam dłonie i usta tak długo aż to pomoże. Jedyny sprawdzony sposób. Mogę dalej mówić jak w momencie otępienie paraliżuje moje ciało, ledwo wystukując słowa. Ten charakterystyczny nieobecny wzrok został już wpisany w definicję mnie. Jestem pewna, że tego nie rozumiesz. Pomyślisz sobie, co to za problemy mogę mieć. Ale jeśli nie doświadczyłeś chociaż jednej sytuacji z mojej przeszłości to nawet nie ma sensu, abyś próbował mnie zrozumieć. Już nie potrzebuję zrozumienia, ono niczego nie zmienia. To tylko fakt, jednak wciąż nic niewnoszący do rzeczywistości. I znowu te dreszcze. Czy nie tylko ja dostrzegam ten schemat? Pierwsza łza, druga...Przy trzeciej już przelatuje Ci połowa wspomnień, potem tracisz rachubę, nie mówiąc o kontroli. Cholera jakiej kontroli? Gdzie ona się podziała? Dochodzimy już do zaniechanego oddechu i bólu. Wciąż nie wiesz o czym mówię? To szczerze? Daruj sobie. Mi dreszcze przejdą, odzyskam panowanie i wrócę do rzekomej normalności. a Ty dalej nie wiesz o czym mówię. Więc darujmy sobie to przedstawienie. 

niedziela, 20 października 2013

How dare you?

Jak śmiałeś powiedzieć, że ją znasz. Nawet nie wiedziałeś jaka jest jej ulubiona książka. Ani film. Ani piosenka.
Nie jestem przygotowana. Nie wiem tylko czy na to się kiedykolwiek można przygotować.Nikt nie pyta się nas czy chcemy być tu i teraz. Ale jesteśmy. Czasem rzeczywiście uda się mieć na to wpływ, ale do tego także trzeba dorosnąć. Nie wiem czy wiek jest wyznacznikiem tej rzekomej dorosłości. Może samotność? Może szczęście? Może doświadczenia? Nie będę zgadywać, nawet nie próbuję. Tak długo błądzę, nie chce dłużej. Jednak.. z drugiej strony, kto da mi pewność, że to nie na tym wszystko polega? Na błądzeniu i odnajdywaniu siebie. Gdzieś w między czasie. Pomiędzy jednym, a drugim 'nie', które tak często powtarzam.
Znam tak wielu ludzi, a jednak nie znam. Połowy z nich nawet nie poznałam barwy głosu, uniesionego tonu i... I co mam z tym zrobić? Nic nie mogę. Nie mam aspiracji na władanie światem, o nie. Niech on mną zawładnie. Porwie. A ja syndromem sztokholmskim zakocham się w nim. Świat będzie moim Światem. Czy to w ogóle możliwe? Potrafisz sobie to wyobrazić? Spróbuj. Jedno egzystuje tylko i wyłącznie dzięki drugiemu. Ostatni dzięki pierwszemu. Zło dzięki dobru. A ja? Cholera nie wiem. Choć to chyba nie kwestia połówek, drugich części i uzupełnień.
Czasami mam dość samej siebie. Nie wiem jak ze sobą wytrzymać. Mam dość, ale wiem, że dam radę i to tylko kwestia czasu. Prawda? Życie to różne kwestie. I tyle.
Ze słabością przyznaje, że mimo strachu, który najsilniej mną włada, potrzebuje kogoś. Nie tylko kogoś, ale Tą Osobę dla mnie. Kiedy nie będę musiała mówić czego potrzebuję, a On już mi to da. Kiedy nie będę musiała mówić co chcę usłyszeć, a On już to powie. Kiedy mimo upływu czasu wciąż będzie wypełniał mnie ciepłem i powodował dreszcze na całym ciele, niby zwykłym dotykiem. Kiedy za każdym razem przy usłyszeniu dzwoniącego telefonu będzie na setną sekundy zamierać mi serce, tylko po to aby za chwilę bić zdecydowanie zbyt szybko, w przeświadczeniu że to On dzwoni.
Nie wiem co bym wybrała, gdybym miała znowu wybór. Czasami chcę krzyczeć, tak głośno. Najgłośniej. A nie mówię niczego nawet szeptem. Uśmiechem przez łzy próbuję przekonać samą siebie. Tylko do czego? Że takie było przeznaczenie dla mnie? Zaprzepaścić życie, aby wygrać chwile? Czysty absurd. Czyli jestem absurdem? Staczam się w dół, czy pnę w górę? Nie wiem. Znowu. Naprawdę nie wiem. 

poniedziałek, 14 października 2013

Will you miss me when I'll be gone, like forever?

Nie wiem kim jesteś. Ale czy wiem kim jestem ja? Cholera jasna nie wiem. Weź mnie za rękę, nie puszczaj nawet na chwilę i zaprowadź tam gdzie dowiem się wszystkiego. Nie wszystkiego co istnieje, ale wszystkiego czego potrzebuje. Tajemnice, ale tylko Twoje. Abym nigdy nie zapomniała Twojego głosu, nawet kiedy miną lata. Żebym pamiętała te przeszywające dreszcze na samo wspomnienie Twojego ciepła.
Tonę w iluzji. Nawet gdybym poprosiła Cie, abyś mnie nie smucił, to nic nie da. Droga jest przeraźliwie długa, nie wiem czy to zniosę. Nigdy nie całuj mnie na pożegnanie, nie chcę wiedzieć jak to jest. Ale traktuj zawsze tak, jakbyś w swojej świadomości nie mógł pozbyć się przeczucia, że zaraz mnie stracisz. Jakbym była najcenniejsza na świecie. Spróbuj, a staniesz się moim wszechświatem. Zależni od siebie. Od początku do końca. Jednak boję się końca. Start mnie przeraził, paraliżujące dreszcze uniemożliwiają mi wyobrażenie o zakończeniu.
Nie wiem czy kiedykolwiek pozbędę się poczucia, iż muszę wiecznie coś udowadniać. Nie tylko innym, ale także sobie. Nie wynika to z zamartwiania się 'co inni sobie pomyślą?'. O nie. Ale z tego przeświadczenia o byciu dobrą. Nie mogłabym pogodzić się z myślą o czynieniu zła, do tego z premedytacją.
Chciałabym; może nie dla wszystkich, ale chociaż dla Ciebie, znaczyć tyle ile Ty dla mnie. Proszę o tak wiele...
Lubię mieć kontrolę, choć nie raduje mnie dominanta. Władaj mną, kieruj. Sprowadzaj z dobrej na złą drogę. Ze złej na dobrą z powrotem. Pozwól mi na różne wcielenia. Świadomość. To jedyne co mam w związku z nimi. Tu nastaje granica mojej kontroli. Delikatnie próbuję stąpać po gruncie, a on się sypie. Mogę spaść, mogę. Nie będę się bała, jeśli na milimetr przed śmiercią staniesz bliżej i wyszepczesz, że jesteś. Roztopię się niczym lód na rozgrzanej skórze. Lecz nie zniknę. Zmienię się. Tak jak zmieniałam dotąd. Powkładam moje szczątki w Ciebie. Kiedy będziesz dotykał inną, poczujesz, iż to nie ten dotyk, który Cie ukoi z nerwów. Może przypisuje sobie za dużą wartość i znaczenie, ale sam mnie tego nauczyłeś.
Aż uwierzyłam. Tak naiwnie, beznadziejnie, że rzeczywiście coś mogę dla Ciebie znaczyć. A tym czymś okazało się nic. Robię krok w przód, czuję jak spadam. Przepaść, niekończąca się przepaść nazwana życiem. Sam mnie zepchnąłeś. Spróbuj o mnie zapomnieć, a spadniesz. Głębiej niż ja. Lecz nie dzisiaj.  Dzisiaj jeszcze jesteś moim wszystkim. 

niedziela, 13 października 2013

IF I

''czasem wydaje mi się, że ja dla Ciebie też coś znaczę... tylko Twoje "coś" jest mniejsze od mojego." 
Nie wiem jak Cię nazwać. Kim jesteś? Nie wiem tylko czy pytam, aby rzeczywiście poznać odpowiedź. Wiem na pewno, nie jesteś moim szczęściem. Choćbym nie wiem jak bardzo chciała, abyś był, jednak nie jesteś. Tak strasznie się Ciebie boję. Chyba z niewiedzy na Twój temat. Nie wiem także, czy ta Twoja tajemniczość dalej mnie intryguje. Zatopiona w dreszczach, z przygryzionymi ustami i trącana co chwilę łzami, jako stałe elementy, nie wiem nic. Co myśleć. Co robić. Jestem tak bardzo stała, niezmienna, a nawet obojętna niekiedy bardziej niż powinnam. 
Nie pozwolę się tak traktować. nie tak to sobie wyobrażałam. Zasiałeś zwątpienie, a to ja zbieram teraz obszerne plony.