poniedziałek, 13 kwietnia 2015

Soul gave up

Gdzie w człowieku znajduje się dusza? Bliżej serca czy głowy? Dlaczego w mojej wizji tego to wszystkie połączenia, małe komórki, krew i tętno, które próbuję wyczuć na szyi? Nie rozumiem, czemu nie pomyślałam o słynnym małym palcu u lewej stopy, zaś o zapomnianej szyi. Czy to źle? Jak bardzo się mylę?
Zdaje mi się, iż przyszła, przybiegła, cokolwiek zrobiła, ale nadeszła już chwila by się obudzić. I nie mówię tu tylko o skromnie wkradającej się wiośnie do codziennych dni. Dlaczego nie czuję mając zdolność odczuwania? Tak ogromna strata, dosłownie grzech człowieczeństwa. O tej pobudce właśnie myślę. Czas się rozwinąć, ruszyć w danym kierunku, nawet bez sprecyzowanego idealnie celu. Ale sam ruch wystarczy, stagnacja ściąga mnie i nas w dół. Czym jesteśmy? Siódmą dwanaście, kiedy z delikatną złością ściągam z siebie poły gorącej pościeli, po omacku związuję włosy i drepczę do łazienki. Okazuje się kilkadziesiąt minut później, że nie zrobiło to wielkiej różnicy. Stąd wiem, iż lepiej wstać spóźnioną, niż nie wstać w ogóle. To nic, że podłoga jest zimna. To nic, że droga do łazienki taka długa. To nic, że woda wciąż zimna. Termin ostateczny stresującą motywacją działania.
Zajmie mi to jeszcze parę miesięcy, może lat, by zacząć, nie, nie wrócić, ale zacząć zachowywać się jak dziecko. Jednocześnie jestem świadoma, każdy wiek ma swoje prawa i nie należy tego lekceważyć. Póki jednak wstaję, lepiej się spóźnić i naprawić błąd, niż otulić się fałszywym przekonaniem kołdry, wszystko stracone. Po co? Po to by nigdy sobie niczego nie zarzucać. By nie zrzucić się z mostu osobowości. Można zrezygnować z kogoś i często okazuje się to zbawienne, lecz nigdy nie wolno zrezygnować z samego siebie. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Thanks!