niedziela, 2 czerwca 2013

Give me your hand

Życie to pasmo powodzeń i niepowodzeń. Łez i uśmiechu. Nawet uśmiechu przez łzy. Czuję jak się zbierają. Niezdecydowane czy już popłynąć. Jedna dotarła już do kącika ust. Słona. Jak zawsze. Jestem przyzwyczajona do tego smaku, choć zawsze mnie zaskakuje. Bolą mnie usta. Bardziej niż zwykle. Tak często przygryzane, w bólu nieświadomości. Unikałam indywidualizmu, zawsze mówiłam, że 'ktoś', że 'coś'. A teraz to ja siedzę z nieobecnym wzrokiem. Czuję przenikające mnie zimno, coraz bardziej, coraz szerzej, coraz głębiej. Uśmiecham się lekko, choć nie wiem po co. Znikam. Rozpływam się pod natłokiem tego wszystkiego. Tego cholernego dziwactwa. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Thanks!