poniedziałek, 17 stycznia 2011

świat odebrał mi siły


Nagle dopadło mnie, zupełnie niespodziewanie; pytanie... '' a co oni zrobili dla mnie? '' samo w sobie jest proste, wypadałoby tylko powymieniać zasługi przyjaciół no nie?. Ale kimże ci ludzie są skoro po godzinie myślenia dalej nie wiedziałam co oni dla mnie zrobili... Zastanawiam się dalej i dalej nie mam odpowiedzi na to pytanie. jest to wręcz przerażajace moim zdaniem. Bo okazuje się, że w moim, w moim rzeczywistym świecie przyjaciel tylko bierze ode mnie, muszę dla niego wszystko robić, pomagać, wyrzucać z siebie najlepsze rady, pośmiać się kiedy coś oewgo przyjaciela bawi, co mnie nie koniecznie akurat bawić musi, muszę też starać się go nie stracić. i tu tragedia sprawy całej. Nie odczułam, żeby to ktoś o mnie się starał, zabiegał, pomagał mi w trudnych chwilach. Sama nawet tego wcześniej nie zauważyłam, że tak sie właśnie dzieje. a nie mam ochoty, aby to stał się ''porządek dnia codziennego'' --> ja daje 'przyjacielowi', 'od przyjaciela' nie biorę nic... Nie, absolutnie nie mam na to ochoty. Przecież nie jestem małym robocikiem, któremu nadano imię, wyposażono w ludzki wygląd i nie kazano mi odczuwać jedynie 'głodu, pragnienia, zmęczenia i tego typu podstawowych potrzeb'. jestem istotą ludzką, która czuje coś takiego co w zwyczaju mamy nazywac miłością, odczuwa zazdrość, tęskni, potrzebuje ciepła i zrozumienia. przecież nie wymagam od nikogo, żeby w 20 minut wszedł na Mount Everest w szortach kąpielowych do tego. nie, nie chcę tego. wolałabym, aby ktoś mówił o mnie, że jestem wspaniała i, że mimo tylu wad da sie mnie lubić czy coś. nie, żebym popadała w samouwielbienie i zawyżała swą ocenę, po prostu każdy jest cudowny, najlepszy w swoim rodzaju, tylko nie każdemu widze, chce sie odkryć na nowo człowieka, obdarzyć go choć ociupinką zaufania, nie chce sie nikomu w nic angażować i to mnie boli. Marzę o kimś, kogo zawsze moge nazwać swoim przyjacielem/przyjaciółką whatever. i znowu marzę, bo nie moge kogoś takiego najwidoczniej mieć. nie dane mi zaznać tego szczęścia. żałuję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Thanks!