sobota, 19 marca 2011

I don't know where I'm at

Troche nie bardzo wiem jak sie do tego wszystkiego mam zabrać, jak się tego podjąć. 
W środe trafiłam do tego szpitala, wszystko super fajnie, nie było białych ścian. W czwartek o 8 miałam operacje. To było naprawdę dziwne uczucie kiedy to znieczulenie zaczeło mnie wypełniać, z takim nieco gorzkim smakiem a potem już tylko nie mogłam oddychać i słyszałam jak krzyczeli do mnie właśnie, że mam oddychać. i ten ból w nodze...
Teraz wiem jak to jest być przyćpanym, jednak nie można tego zaliczyć do przyjemnych uczuć. Potem te pseudoprzeciwbólowe, które nie pomagały... No i nie mogłam za wszelką cenę zasnąć. Tak więc okropnie ciągnęły się te godziny... Jednak kiedy łzy służą za napój, a powietrze z posiłek czuje sie, że granice są bliżej. To były najdłuższe i najtrudniejsze do przeżycia 24 godziny i 37 minut bez jedzenia i picia. Nigdy wiecej...
Szkoda tylko, że mimo iż doszłam do tak skrajnego punktu jak proszenie kogoś o jakaś rzecz a ta osoba wystawia mnie w najmniej odpowiednim momencie. Ja zaczynam komuś ufać, a ktoś mnie wtedy olewa.
Żałuję, że dla nikogo nigdy nie byłam najważniejszą osobą. Osoba, która coś znaczy dla drugiego człowieka. 
Robie sobie wolne, gdyby ktoś sobie o mnie przypomniał to zapraszam...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Thanks!