czwartek, 10 lutego 2011

Gdybyście naprawdę mnie znali...

Wiedzielibyście, że nie potrafię na okrągło obrać jabłka, wychodzi mi tylko na kwadratowo i to tylko jeśli odwrotnie trzymam nóż, to samo dotyczy ziemniaków, których już nawet nie obieram bo zostaje jedynie 1/4 z dużych ziemniaków... Mam lewą stope nieco mniejszą od prawej przez co moje fioletowe nike dzisiaj kolejny raz rozdarły mi pięte, która zaowocowała krwią. Wiedzielibyście też, że w błyskawicznym tempie przywiązuje się do ludzi. Też, że już tyle czasu chcę rzucić gitarę... czego uczynić zaś, nie mogę..., że już chyba od półtora roku się odchudzam a waga idzie mi tylko w góre. także genialnie mi to wychodzi. Wiedzielibyście też, jak ten mały, rudy, w panterkę stworek jest ważny, jak cudowny, jak prawdziwy, jak kochany i, choćbyście dawali mi miliony i tak wybrałabym minutę z nią niż te zwykłe, nic nie warte pieniądze. gdzie ani na jedno ani na drugie i tak nigdy nie zasłużę. Samo to graniczy z cudem. A wczoraj nawet poczułam się jak jedna z bohaterek pewnych książek. Użyłam nawet tych samych słów. No i lubię, wręcz jestem zauroczona oglądaniem 'Wpadki' do pewnego momentu, póki On jeszcze żyje... No a tak nawiasem mówiąc to naprawdę wątpie, że mi się kiedyś w życiu poszczęści, dziennikarskimi studiami, mężem, rodziną i codziennym uśmiechem na twarzy. tak bardzo w to wątpie, że aż niekiedy przestaje o tym marzyć. Tak chciałabym, aby było szczęśliwie. A pod moją osobistą definicją szczęścia kryje się szczęściej tej małej, rudej i Jego. Może jestem psychicznie chora, ale nie dbam o to w tej chwili. A skoro to nasuwa Ci sie na myśl to naprawdę mnie nie znasz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Thanks!