niedziela, 27 lutego 2011

Wspomnij sobie...


Wspominam tym zdjęcie Sylwestra/Nowy Rok. 
Od 19 się zaczęło, potem jakoś 21 po prostu sylwester z komputerem i emocjonującymi rozmowami na gadu. Nie ma to jak 3 minuty przed 12 jeszcze nie móc się pożegnać, żeby wyjść. Potem te naście minut z aparatem w ręku. tak zaczęłam nowy rok. bez nikogo przy boku, właśnie z aparatem.  Teraz jestem z tego mega szczęśliwa, bo teraz jest zimno i nie ma za bardzo co obfocić, a po operacji nawet chodzić nie będę mogła, a co dopiero wyginać się z aparatem. Dlatego cieszę sie, że tak go zaczęłam. 
Potem po 1 telefon od tego niesamowitego małego stwora <3 no i tylko do 3 . Następne dwie godziny na gadaniu o wszystkim i o niczym. I wiesz co? Osobiscie chciałabym gnastępnego spędzić tam, z Tobą, z całą resztą. Chciałabym, naprawdę.
Cieszę się w sumie sama z siebie, że mimo tej całej nienawiści, awersji, złości i wszystkiego innego potrafie zauwazyć i docenić ;  mam nadzieje, że należycie,  bo miałabym problem gdybym skupiła się jedynie na złych emocjach jakie mną targają. A jednak obok nich jest ten płomyczek szczęścia, jednak jest... 
To niesamowite, nieopisane uczucie widzieć, że ktoś chce mi pomóc i (akurat jej) się udaje tego dokonać. 
Jestem bardzo wdzięczna za to wszystko, bardzo. 

Może miał rację, mówiąc, że On ma mnie dość... mimo tych dwóch miesięcy.
Bo kiedy rozłożyć to na logiczne myślenie, zależało i dalej mi zależy, co mam na to poradzic? ale ... no cóż. przyznaję się, do tego tematu jeszcze nie jestem gotowa.  

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Thanks!